Mnie najbardziej podobaly sie w tym filmie bartdzo autentyczne sceny z zycia codziennego. Zazwyczaj jest tak, ze znaczenie sceny kryje sie w jej warstwie zewnetrznej, zndarzeniowej. Konkretna scena pcha na przod akcje, posrednio charakteryzuje bohaterow etc. Tutaj czyta sie "miedzy wierszami". "W Winie Woltera" sa sceny przedstawiajace bardzo banalne wydarzenia, w ktore obfituje zycie codzienne, z za ktorych przeswituja rzczy pelne znaczen, uczucia bohaterow. Sa one bardzo dobrze wplecione w tkanke codziennosci.